Bieszczady po raz drugi
Witajcie,
zapraszam na kolejny wpis z wyprawy w Bieszczady. Bieszczady po raz drugi – tym razem czerwiec 2013 – skład się troszkę zmienił – w rolach głównych Magic, Andy, Rudy i jego towarzyszka Lola no i moja skromna osoba 🙂
Jako że był z nami czworonożny przyjaciel i tym razem większy – nie dało się go schować do plecaka – musieliśmy kombinować pobyt w schronach które akceptują nocowanie piesków.
i tak na pierwszy ogień wybraliśmy Hotel Górski w Wetlinie. Całkiem sympatyczne miejsce oferujące pokoje w hotelu oraz w domkach letniskowych. Pełne wygody plus bar 😀
Rano śniadanko i planowanie trasy. Pierwszego dnia lecimy zielonym szlakiem do schronu pod Małą Rawką. Trochę pod górę, trochę z górki – standard 🙂
Czasu dużo to i postoje można robić – nie śpieszymy się zbytnio – narazie 😉 Niektórzy nawet odpoczywają leżąc
Podejście jest męczące – w zasadzie cały czas stromo pod górę. Ale przynajmniej zielono i ładnie dookoła 🙂
Pamiętajcie o tym żeby starć się nie deptać wszelkich żyjątek które zaplątają się na szlaku 🙂
Tak, takich też 🙂
Wymyśliliśmy sobie postój na polance – jakieś jedzenie, trunek – takie tam. Nagle nad głowami pojawiła się chmura i zaczęło grzmieć – jak się rozejrzeliśmy to się okazało że zaparkowaliśmy przy samotnym drzewie na środku polany co nie do końca było dobrym pomysłem 🙂
Na szczęście było się gdzie schować – a że mieliśmy umilacz czasu więc przerwa była nawet wskazana 🙂
Trochę popadało, pojawiły się chmurki i zrobiło się mega klimatycznie 🙂 Trzeba iść dalej
Humory dopisywały cały czas
Ale zmęczenie dawało znać o sobie 😀
Istna degeneracja na szlaku 😀
Pozostało już tylko zejście do Bacówki bo godzina się zrobiła późna i wystąpiły pewne problemy opóźniające nasze zejście ze szlaku.
Na szczęście wszystko się potoczyło nieźle i dotarliśmy do schronu 🙂

Następnego dnia,
po śniadaniu szybki rzut oka na mapę – co mamy dziś? Plan schron Koliba. Trasa krótka i łatwa więc bez pośpiechu na szlak 🙂
W zasadzie podejścia w Bieszczadach są bardzo podobne – gdziekolwiek nie idziesz to zaczynasz w lesie, w górę po błocie, czasem schodki drewniane – napewno dobre buty się przydają 🙂
Pogoda tego dnia znacznie ładniejsza i cieplej. Bez opadów. Sporo turystów – nawet pingwiny się trafiły 😉
Jak się okazało trafiliśmy na Bieg Rzeźnika – 80km po górskich szlakach – szacun dla tych co biegną. Musi być to mega duże wyzwanie – sama odległość robi wrażenie a jeszcze po szlakach, kamieniach i błocie – szok 🙂
Dotarliśmy do celu. Schron Koliba. Jest to wybudowany kilka lat temu nowy budynek. Wygląd i wyposażenie jest super, wszelkie wygody no i bufet. Niestety obowiązuje tam zakaz sprzedaży alkoholu. Natomiast swój własny konsumować można 🙂 Co do klimatu – cóż, czuć tu nowością, klimat może z czasem się zrobi. Ale sam schron godny polecenia 🙂
Ostatni dzień taki mocno rekreacyjny – łażenia bardzo mało zwłaszcza że pogoda marna się zrobiła – jedynie zejście do drogi i przejazd busem do Ustrzyk.
Zatrzymaliśmy się w Ustrzykach Górnych na obiad. Polecam „Zajad Pod Caryńską” – dobre jedzenie, miła obsługa i sporo miejsca. Można tam się najeść i odpocząć 🙂
Ostatnia noc – transport do Jaworca – tak jak pisałem poprzednim razem, tam jest klimat i tam bardzo chętnie wracamy 🙂
Pozatym mają tam niebieskie ślimaki i hamaki 🙂
Pamiętacie rzekę Wetlinkę i skrót przez bród? Otóż tym razem nie było by szans przejść przez rzekę.
No i to by było na tyle – dzięki że dotarliście tutaj 🙂
Jesli chcecie coś powiedzieć, podelić się – śmiało, zostawiajcie komentarz 🙂
Do zobaczenia!
Bieszczady po raz drugi 🙂
Zdjęcia mega! Aż się chce tam być 🙂
Sympatycznie się to czyta i ogląda – czekam na więcej 😉